Czternastka Wokół Chojnika
Udział w Karkonoskim Festiwalu Biegów Górskich marzył mi się od dawna, ale planując swój start brałam pod uwagę zdecydowanie dłuższe dystanse. Myślałam raczej o Maratonie, ewentualnie o Kamiennej Trzydziestce.
Splot różnych wydarzeń spowodował, że zdobyłam wczoraj całkiem nowe doświadczenie – udział w typowym „short trailu” na dystansie 14 km wokół zamku Chojnik.
Wiele spraw złożyło się na moją dość długą przerwę w bieganiu. Naderwane więzadło, trochę osobistych problemów, wreszcie choroba i odejście bliskiej osoby…
Przez ostatnie miesiące moja motywacja, by wyjść i pobiegać była na zerowym poziomie. Zrobienie choć paru kilometrów wiązało się z wielkimi męczarniami i totalnym zniechęceniem. Jednak od dawna byłam umówiona z koleżanką Anią na szybki wypad na Chojnik i kombinowałam co jestem w stanie tam wybiegać.
Wiedziałam, że na to by towarzyszyć Ani w górskim maratonie jestem jeszcze za słaba.
W końcu rozsądek wziął górę i zdecydowałam się na najkrótszy z dystansów. Pomyślałam, że przynajmniej go przebiegnę i postaram się zrobić to dobrze…
Ale i tak jechałam z wielkimi obawami czy jeszcze poczuję tą radość i spełnienie, które zawsze towarzyszyły mi podczas biegania po górach.
Na dystansie 14 km czekało mnie 650 metrów przewyższeń. Wiedziałam jak skalisty jest Chojnik i jak wygląda podejście po kamiennych schodach na szczyt. Do tego ten upał… W duchu miałam nadzieję, że zmieszczę się w 2h.
Start nastąpił o 10:00. Ruszyłam dość raźno. Tam gdzie były strome podejścia szłam szybkim marszem, na zbiegach zachowawczo ale sprawnie, za to na płaskich, leśnych ścieżkach udawało się utrzymywać całkiem dobre tempo. Trasa zajęła mi 1h i 40 minut. Dało mi to 70 miejsce na 155 osób i 25 miejsce wśród kobiet na 80 startujących. Nie spodziewałam się takiego wyniku, biorąc pod uwagę fizyczny i mentalny (przede wszystkim) dołek w jakim byłam przez ostatnie miesiące.
I tak – ciągle to kocham!
A to co przydarzyło mi się na trasie to już osobna historia!
Gdzieś około 3 kilometra, przy dość konkretnym zbiegu słyszę nagle okrzyki „Dominika! Dominika!”
Patrzę i oczom nie wierzę! Na rozdrożu stoi Marcin z wielkim transparentem, który robił furorę wśród turystów (podobno szczególnie wśród turystek!). Skubany nic nie powiedział, wsiadł dzień wcześniej w nocny pociąg i postanowił zrobić mi taką niespodziankę!
W takiej sytuacji po prostu musiałam się postarać 🙂
Co do samego miejsca i organizacji festiwalu… To zdecydowanie jedna z najlepszych imprez w jakiej brałam udział! Wrócę tu na pewno i zrobię ten swój maraton lub trzydziestkę 🙂
P.S. Ania przebiegła maraton w rewelacyjnym czasie 6:23! Cudownie otaczać się tak inspirującymi ludźmi jak Ania i Marcin!
Dziękuję Wam
Farmaceutka, która wszystkim pacjentom najchętniej rekomendowałaby bieganie. Chandra, brak sił witalnych, może za wysoki poziom cholesterolu? Dębowa Góra czeka!