Jakub Wachowiak
Z kawą na Dębowej Górze

Z kawą na Dębowej Górze – Jakub Wachowiak

W cyklu rozmów „Z kawą na Dębowej Górze” mieliśmy przyjemność porozmawiać z Jakubem Wachowiakiem. To młody, szalenie ambitny i ciężko pracujący na swój sukces sportowiec z Osieka nad Notecią. Zapraszamy do przeczytania ciekawej rozmowy.

DŻ: Skąd się wzięła Twoja miłość do gór?

JW: Gdy miałem siedem lat pierwszy raz pojechałem z rodziną w góry – w Tatry. Moi rodzice bardzo lubią górskie wędrówki, choć może nie pokonują jakiś bardzo ciężkich tras. Po latach Rysy zdobyliśmy razem z bratem sami. Ale to wyjazdy z rodziną zapoczątkowały tę pasję.

DŻ: A jak rodzina dziś podchodzi do Twoich planów, do biegania i chodzenia po górach? Boją się o Ciebie?

JW: To naturalne, że jakaś obawa zawsze przemknie im przez myśl. Ale rodzice wiedzą, że trenuję, że jestem zawsze dobrze przygotowany. Potrafię działać w górach szybko i zdecydowanie a moje decyzje są racjonalne. Raczej są więc o mnie spokojni 😊

DŻ: Czy Twoi bracia są równie aktywni?

JW: Najmłodszy ma dopiero cztery lata, ale już gra w piłkę a czasem nawet wychodzi na podwórko mówiąc – „Idę pobiegać” 😁

Starszy z kolei też biega, ale nie robi jakiś systematycznych treningów. Mimo to na Biegu Olka prawie mnie wyprzedził, ostatecznie na metę wbiegliśmy razem. Ma więc talent i strach pomyśleć co będzie jak zacznie go rozwijać 😁

DŻ: To wróćmy do początków Twojej przygody z bieganiem. Jak to się zaczęło?

JW: Zacząłem biegać jako chłopiec, miałem może dziewięć lat a powodem była….nadwaga. Pomyślałem, że bieganie może pomóc. Pokonywałem może z dwa – trzy kilometry tempem ok. 8 min/km i pękałem z dumy!

DŻ: I biegasz nieprzerwanie od tylu lat?!

JW: Pewnie jakieś przerwy się zdarzały, ostatnia dłuższa gdy przygotowywałem się do matury. Ale można powiedzieć, że tak, biegam od dziecka 😊

DŻ: A skąd pomysł na studiowanie fizjoterapii?

JW.: Jeszcze nie dawno plany były zupełnie inne, chciałem studiować na politechnice. Wszystko zmieniła wyprawa w góry, rok przed maturą. To był maj lub czerwiec, ale mimo to w wysokich partiach gór panowały zimowe warunki. Wspinaliśmy się razem z moim kolegą. W pewnym momencie kolega źle przypiął raki i zjechał kilkadziesiąt metrów w dół doznając kontuzji. Uniemożliwiła mu ona samodzielne poruszanie się i musieliśmy wzywać śmigłowiec.

Warunki były bardzo trudne, z powodu mgły helikopter nie mógł lądować i trzeba było desantować ratowników nad Czarnym Stawem. Po tej akcji pojawiła się myśl, że ja również chciałbym pomagać ludziom w górach. Fizjoterapia ma być tylko punktem wyjściowym do realizacji tego planu. Po skończonych studiach chciałbym zrobić kurs na ratownika górskiego i tym się głównie zajmować. Poza tym myślę, że obie te profesje można z powodzeniem połączyć. W ratownictwie zwykle pracuje się w systemie 1-2 tygodnie pracy a potem następuje tak samo długa przerwa, w czasie której mógłbym zajmować się fizjoterapią.

MS: Mogę potwierdzić, że kiedy byliśmy w te wakacje w Górach Izerskich Kuba niesamowicie wspinał się po skałach bez żadnej asekuracji!
DŻ: No właśnie, opowiadasz ciągle o Tatrach. Jeździsz też w inne góry?

JW: Zdarza się, ale Tatry wygrywają. Dwa lata temu byłem pierwszy raz w Karkonoszach. Widoki oczywiście były piękne, ale… pierwsza miłość zostaje!

MS: Ale za to rok temu zrobiłeś w Karkonoszach niezły trening!

JW: Tak, założyłem sobie, że zrobię jednego dnia 100 km 😊 Wyruszyłem o 4:00 z Karpacza a wróciłem o 21:30. Można powiedzieć, że to był taki marszo-bieg. Trzy razy zaliczyłem Śnieżkę, potem kierowałem się w kierunku Szklarskiej Poręby.

DŻ: Ale byłeś sam?

JW.: W Karpaczu byłem wtedy z rodziną, ale na te 100 km wyruszyłem sam. Może bym i nawet tego nie zrobił, ale pewien znajomy moich rodziców powiedział, że na pewno nie dam rady, więc musiałem wyprowadzić go z błędu 😁

DŻ: A co ze sobą zabrałeś, co jesz na takich wyprawach???

JW.: Nie wiele mi potrzeba. Podstawą w górach jest dla mnie czekolada, która zawsze stawia mnie na nogi 😊 Oprócz tego woda, dwie kanapki… Nie potrzebuje jakiś wymyślnych wspomagaczy.

DŻ: Zadam teraz banalne pytanie, ale zawsze jestem ciekawa odpowiedzi… Co Ci daje bieganie? Chudnąć już nie musisz 😋

JW: Długie, wolne bieganie pozwala mi przemyśleć zawsze wiele spraw. Oczywiście podczas intensywnych treningów na stadionie jest to nie możliwe, wtedy prędzej się wściekam niż odprężam 😁

Ale generalnie bieganie to czas na refleksje i poukładanie sobie w głowie różnych rzeczy. Jest to odskocznia od rzeczywistości 😊

MS: Jakie treningi lubisz najbardziej? I co jest teraz Twoim celem – szybkość, wytrzymałość?

JW.: Lubię biegać w określonym tempie. Rozbiegania mogą być, ale nie za długie 😊 Obecnie przygotowuję się do Ultramaratonu Sudeckiego na dystansie 51 km. Nie rezygnuję jednak z treningów rozwijających szybkość, szkoda mi stracić to co już wypracowałem i uważam, że wbrew wszystkim teoriom da się to połączyć.

MS: A jaki jest taki długoterminowy cel, co musi się stać, żebyś poczuł się spełniony jako biegacz? I z czego jesteś już teraz dumny?

JW: Chciałbym złamać 9 minut na 3 km. Potem wyznaczę sobie na pewno nowe cele, ale to jest to co chcę osiągnąć i co da mi satysfakcję. Chciałbym też wystartować na Mistrzostwach Polski na stadionie.

Na Mistrzostwach Polski już startowałem, ale były to biegi przełajowe w Kwidzyniu. Nie miałem tam szans być w czołówce, to było krótko po maturze, miałem wtedy za sobą dopiero cztery miesiące regularnych treningów. Nie mniej jednak, były to chyba najciężej przepracowane cztery miesiące w moim życiu i z tej wykonanej przeze mnie pracy, jestem naprawdę dumny. Myślę też, że dalej trenując i rozwijając się tak jak teraz, mam w przyszłości szansę na medal Mistrzostw Polski w biegach górskich.

MS: Lubisz biegać po Dębowej Górze?

JW: Lubię! Chociaż niektóre podbiegi są tu długie…może za długie 😁

Szczególnie wtedy, kiedy przygotowywałem się do wspomnianych Mistrzostw Polski w biegach przełajowych, robiłem tu bardzo dużo crossowych treningów.

DŻ: Ile razy w tygodniu trenujesz?

JW: Trenuję siedem razy w tygodniu, czasem sześć. Zdarza się, że konsultuję różne rzeczy z trenerem z klubu GWDA w Pile. Natomiast przygotowując się do ultramaratonu działam tylko na ”własną rękę”.

DŻ: A robisz roztrenowania?

JW: Tak, robię roztrenowania raz w roku, najczęściej w październiku.

Nie zaprzestaje jednak wtedy zupełnie biegania. Biegam, ale trzy razy w tygodniu, spokojnym tempem.

DŻ: Wplatasz w treningi jeszcze jakieś inne aktywności?

JW: Ostatnio sporo jeżdżę na rowerze. Robię to by wzmocnić wytrzymałość i przygotować organizm na długotrwały wysiłek w górach. Razem z bratem ćwiczymy też na siłowni.

MS: Wróćmy jeszcze do tematu studiów. Dlaczego Kraków?

JW: No oczywiście z powodu bliskości gór😊 Wsiadam w autobus i po 1,5 h jestem w Tatrach.

DŻ: Podoba Ci się fizjoterapia?

JW: Teraz już tak… Za to w pierwszym miesiącu chciałem zrezygnować kilka razy 😁

Ciężko było się przestawić z nauki na mat-fizie w liceum na naukę rozszerzonej biologii i chemii. Anatomia była oczywiście jednym z najtrudniejszych przedmiotów, miejmy nadzieję, że zdając ją, najgorsze już za mną 😁

Za to fizjologia bardzo mi się podoba, dużo tam mamy wplecionej wiedzy sportowej.

DŻ: Jak widzisz swoją przyszłość w tym zawodzie, chciałbyś się zajmować sportowcami?

JW: Jak już wspomniałem, dążę przede wszystkim do tego by zostać ratownikiem górskim i pracować w TOPR. Myślę, by otworzyć gabinet fizjoterapii i w czasie przerw w pracy ratownika, pracować w tym zawodzie. W samym Krakowie na pewno nie chciałbym zostać.

DŻ: Masz jakiś autorytet sportowy? Jest ktoś kto Cię inspiruje?

JW: Autorytetami są dla mnie Denis Urubko i Adam Bielecki. Ich akcja ratownicza na Nanga Parbat w 2018 roku (skierowana dla Tomasza Mackiewicza i Elisabeth Revol) była dla mnie wielką inspiracją.

MS: To przechodzimy do długo wyczekiwanego tematu naszej rozmowy 😁 Bierzesz w tym roku udział w Przejściu Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej im. Daniela Ważyńskiego i Mateusza Hryncewicza. Masz jakieś konkretne cele, zamierzenia np. co do czasu?

JW: Nie jest na pewno moim celem jak najszybsze ukończenie tego wyzwania. Gdyby mi na tym zależało, wyruszyłbym pewnie z minimalnym, jak najlżejszym ekwipunkiem. Mam po prostu zamiar przeżyć przygodę i dobrze się bawić w miłym towarzystwie 😉

DŻ: Rozumiem, że to miłe towarzystwo to Marcin Starszak 😁

Dokładnie 😁

DŻ: Co by nie było, tu przyznaję Wam rację – to jest taka impreza, że nie warto iść „na czas”! Tu trzeba delektować się dosłownie każdym kilometrem, podziwiając widoki i chłonąc atmosferę wydarzenia 😊
MS: Jednak po cichu liczymy, że zdążymy ukończyć przed drugą nocą… Wtedy pojedziemy na bieg organizowany następnego dnia.
DŻ: Serio? A pamiętasz ból nóg po Przejściu ?
MS: Co rok idę z nadzieją, że wreszcie się to uda. Nie odbieraj jej!

JW: Dokładnie, przyznaję, że na to liczymy 😁 Ale konkretnego planu nie ma.

Natomiast nie wyobrażam sobie sytuacji, żebym miał tego nie ukończyć i zejść z trasy. Punkty transportowe nie będą dla nas istnieć 😉

DŻ: Wrzesień zapowiada się więc bardzo intensywnie i ciekawie. Trzymamy kciuki za pomyślne ukończenie wszystkich startów! A teraz krótka zabawa. My zadajemy pytania a Ty spontanicznie odpowiadasz 😉

Kiedy słyszę bieganie myślę…

Podbiegi.

Kiedy słyszę góry przed oczami mam…

K2.

Kiedy nie biegam…

Chodzę po górach.

Asfalt czy trail?

Trail.

Bieganie latem czy zimą?

Zimą.

Trening o świcie czy wieczorem?

Wieczorem.

Kiedy zrobiłem mocny trening, uzupełniam kalorie jedząc…

Pijąc piwo 😁

Dzwoni telefon. To Twoja ulubiona firma sportowa chce nawiązać współpracę. Jest to…

Nike.

Wygrałeś konkurs, w którym główną nagrodą jest możliwość startu w dowolnej imprezie sportowej w dowolnym miejscu na świecie. Wybierasz…

Bieg pod Mont Blanc.

Gdzie widzisz siebie za dziesięć lat?

W górach, ratując ludzi.

DŻ: Jeszcze na koniec pytanie o… marzenia.

JW: Jeśli chodzi o marzenia… Chcę zdobyć K2 zimą.

DŻ: A to nie zostało jeszcze zrobione?

JW: Zostało zrobione przez Nepalczyków i przy użyciu butli z tlenem. Ja chciałbym być pierwszym Polakiem, który tego dokona i bez tlenu.

MS: Śmiałe przedsięwzięcie… Nie zbyt ryzykowne?

JW: Umrzeć można wszędzie 😁 A tak poważnie… większość ludzi jednak schodzi z ośmiotysięczników. Poza tym to dalekosiężne plany. Wcześniej pewnie będzie Mont Blanc może Matterhorn.

DŻ: Z takim argumentem nie będziemy dyskutować 😉 Jesteśmy pod wrażeniem tego jak bardzo masz skonkretyzowane cele i jak bardzo jesteś świadom, tego co kochasz i co chcesz w życiu robić!
MS: Kuba zawsze wyznacza sobie ambitne cele i to jest super. Nie ma planu minimum, zawsze daje z siebie wszystko. Dziękujemy za rozmowę i spotkanie na Dębowej Górze 😊

Używamy plików cookies w celu optymalizacji naszej witryny.
View more
Akceptuję
Odrzucam